JAN KACZMAREK IIIc nr 9

Adres: Toruńska 77, 87-822 Włocławek

Godziny otwarcia: Dzisiaj otwarte 04:30–15:30

Telefon: 54 236 22 25

  • telefon / fax: 54 - 236 - 22 - 25, 54 - 236 - 19 - 49
  • telefon w pokoju nauczycielskim: 54 - 236 - 37 - 31
  • adres internetowy: www.zsel.edu.pl
  • poczta elektroniczna: zselektr@poczta.onet.pl
  • Biuletyn Informacji Publicznej
O bardzo złym chemiku
Obecnie przebierać można w dziesiątkach różnych seriali. "Breaking Bad" wyróżnia się jednak spośród licznych konkurentów. Nie bez powodu zgarnął przecież aż tyle nagród. Nie jest zwykłą opowieścią o narkotykach. Dzieło Vince'a Gilligana przenosi seriale kryminalne na zupełnie nowy poziom. Nie podąża utartymi ścieżkami, ale tworzy nowe, którymi być może kierować będą się przyszli następcy. 


Walter H. White (Bryan Cranston) to najzwyczajniejszy w świecie nauczyciel chemii. Popołudniami dorabia w myjni samochodowej, by jego rodzinie wiodło się lepiej. Wiedzie spokojne, zgodne z prawem życie. Wraz z żoną Skyler (Anna Gunn) i cierpiącym na porażenie mózgowe synem Walterem Juniorem, znanym także jako Flynn (RJ Mitte), oczekuje dnia narodzin swojej córki. Jego przyjazne usposobienie spotyka się z sympatią sąsiadów i znajomych. Nic nie zwiastuje tego, co ma nadejść. 


Kiedy Walt dowiaduje się, że on, człowiek nigdy niepalący, jest chory na raka płuc, jego poukładane życie zawala się. Wiedząc, że bez jego skromnej pensji rodzina nie będzie w stanie się utrzymać, podejmuje drastyczne kroki. Podczas obławy wydziału antynarkotykowego na jeden z podejrzanych domów Walter puszcza wolno Jessiego (Aaron Paul), swojego byłego ucznia. Tak właśnie zaczyna się pełna napięcia zabawa w kotka i myszkę między głównymi bohaterami a DEA. 


Uczciwy Pan White zmienia się w bezwzględnego Heisenberga, który nie cofnie się przed niczym, by ocalić siebie i ludzi, na których mu zależy. Jego doskonała błękitna metaamfetamina szybko trafia na rynek i cieszy się coraz większym zainteresowaniem. Choć dla wielu dilerów jest niewygodnym wspólnikiem, jego genialne zdolności pozwalają mu utrzymać się wśród innych wytwórców mety. 

Każdy sezon prezentuje się coraz lepiej i przenosi narkotykową rozgrywkę na wyższy poziom. Bohaterowie ewoluują i okazują się zupełnie inni, niż wydawali się na początku. "Breaking Bad" nie kreuje jednoznacznie dobrych lub złych postaci. Są jedynie postacie zagubione, które zwyczajnie podejmują niewłaściwe decyzje. Ani Walt, który z czasem zmienia się w okrutnego kucharza - mordercę, ani nierozgarnięty Jessie o gołębim sercu, nie pozwalają się zaszufladkować. Postaci przedstawione w "Breaking Bad" są wyraziste i charyzmatyczne. Można je kochać lub nienawidzić, lecz bez dwóch zdań nie się pustymi wydmuszkami, o których szybko się zapomina. 


Każda postać, niezależnie od tego, czy dobra, czy zła, wspaniale pasuje do klimatu serialu. Zmieniająca się w każdym sezonie Skyler, kochający syn Junior, histeryzująca szwagierka Marie (Betsy Brandt) czy odnoszący sukcesy agent DEA Hank (Dean Norris) świetnie znajdują się w swoich rolach. Każdy ma swój indywidualny wpływ na przebieg fabuły i choć nieraz mogą bywać irytujący, pasują do serialu jak ulał. Jednak to reprezentanci przestępczego świata zasługują na większy podziw. Niezawodny prawnik Saul (Bob Odenkirk), bezwzględny Gus (Giancarlo Esposito), morderca o rybich oczach Mike (Jonathan Banks) i wiecznie zestresowana Lydia (Laura Fraser) prezentują się jeszcze lepiej. Wzajemna wrogość i niecne zamiary zwaśnionych stron doprowadzają do coraz to nowych wypadków, których finału nie byłby w stanie przewidzieć nawet najbardziej uważny widz. Bo kiedy wydaje nam się, że serial niczym nas już nie zaskoczy, twórcy pstrykają palcami i serwują nam przyprawiający o palpitacje serca nieoczekiwany zwrot zdarzeń. 


Rewelacyjne kreacje Bryana Cranstona, Aarona Paula i Anny Gunn, a do tego wkład twórcy serialu - Vince’a Gilligana, i doskonały scenariusz oraz montaż zaowocowały między innymi dwoma Złotymi Globami i kilkoma nagrodami Grammy. Same zdobyte statuetki pokazują, jak świetnie zrealizowany jest "Breaking Bad". 

Przez pięć sezonów bardzo zżyłam się z bohaterami. Wszystkie ich porażki traktowałam prawie jak swoje. Te fikcyjne postaci ożywione przez genialną obsadę podbiły moje serce i zapewniły "Breaking Bad" miejsce na mojej prywatnej liście najlepszych seriali. 

"Breaking Bad" zakończony został ze smakiem w odpowiednim momencie, co zdarza się naprawdę rzadko. Często twórcy na siłę przedłużają serial, a w rezultacie przynudzają i powtarzają się. Tutaj jednak piąty sezon pozostawia pewien niedosyt i żal, że to już koniec. Po ostatnim odcinku nie myślimy "nareszcie się skończyło", tylko prosimy o więcej. Choć twórcy nie zamykają jednoznacznie wszystkich wątków, to jednak finisz tego najważniejszego podany mamy jak na talerzu. Czyjeś podejrzenia co do zakończenia mogą się potwierdzić, inni natomiast będą potrzebować więcej czasu na strawienie tego, na co czekali tyle czasu. Ja sama, choć rzadko daję się zaskakiwać, liczyłam na nieco inny obrót zdarzeń. Takiej końcówki nie można jednak uznać za niesatysfakcjonującą. 


"Breaking Bad" zapewnia sporą dawkę adrenaliny i nieraz wbija w fotel. Obnaża ludzką naturę i pokazuje, do czego zdesperowany człowiek jest się w stanie posunąć. Nie można zapomnieć o chemicznych wskazówkach, które być może pomogą nadrobić zaległości tym, którzy nie uważali na lekcjach chemii. Jest to serial prawdziwy, bez sztucznych upiększeń. Pomimo wielu zbiegów okoliczności i szczęśliwych finałów nawet najżałośniejszych sytuacji, "Breaking Bad" gwarantuje dobrze spędzone godziny. Jest uzależniający i niepowtarzalny zupełnie jak niebieska meta Walta. Po piątym sezonie pozostaje tylko smutek i pustka w sercu, a także zazdrość wobec tych, którzy wciąż nieświadomi losów bohaterów, wraz z nimi przeżyją to, co mocno trzymając kciuki, przetrwaliśmy już my.